2013-06-64-1Artykuły nadesłane przez Polski Związek Pracodawców „OCHRONA”

W poprzednim artykule („Ochroniarz czy cieć?”, Ochrona Mienia i Informacji 4/20131) autorzy starali się zwrócić uwagę Państwa na prestiż oraz postrzeganie branży ochroniarskiej i pracowników ochrony oczami szeregowego obywatela. W przeddzień wejścia w życie ustawy deregulacyjnej, która zrewolucjonizuje branżę, oraz szerokiej dyskusji na temat umów śmieciowych, autorzy chcieliby zwrócić uwagę nie na skutki, ale przyczynę obecnej sytuacji. Pytaniem przewodnim niniejszego tekstu niech będzie: czy nie leczy się „pacjenta w stanie agonalnym”, zamiast robić coś w kierunku, aby temuż stanowi zapobiec?

Z wielkim szumem, ogłaszane jest wdrażanie kolejnych projektów, ustaw, rozporządzeń, programów naprawczych, które mają poprawić panujący stan rzeczy. Politycy wygłaszają publicznie mowy, lub publikują przemyślenia na temat takiej lub innej podjętej decyzji, broniąc jej oczywiście, wykazując szereg korzyści i udogodnień płynących ze zmian. Jednocześnie niestety ignorują głos samych zainteresowanych, wskazujących niedorzeczności, błędy, jawne pominięcia, problemy płynące z przeprowadzanych rewolucji. Nie ma dialogu, jest narzucenie pewnej wyklutej gdzieś tam, w miejscu niedostępnym przeciętnemu obywatelowi, przeciętnemu przedsiębiorcy, pracownikowi (a wszystkich ich, w ten czy inny sposób dotykają proponowane zmiany) idei i forsowanie jej, ponieważ ktoś już się napracował, a teraz mąciwody próbują zburzyć klarowny obraz, jasno rysującą się ścieżkę. I być może pierwotnie ktoś, kto na przykład pracował nad ustawą deregulacyjną, rzeczywiście miał w głowie obraz samych korzyści, otwierających się możliwości, ale – jak widać na przykładzie branży ochrony – nie wykazał się znajomością tematu i zwyczajnie nie wpisał się ze swoją ustawą w panujące tam realia. Później, nieco na siłę, jak ten głuchy i ślepy prąc naprzód, byle ustawa już weszła w życie, rząd pokazuje, że tak naprawdę nie zależy mu na dialogu publicznym, wskazując jednocześnie maluczkim gdzie ich miejsce.

Ale w takim razie o co tak naprawdę tu chodzi? Przecież dla przeciętnego mieszkańca naszego kraju, niekoniecznie zainteresowanego niuansami wprowadzanych zmian, ważny jest jedynie efekt – poczucie bezpieczeństwa, sklasyfikowane w hierarchii potrzeb wg A. Maslowa, jako jedna z najważniejszych potrzeb.

A może ta cała „potrzeba bezpieczeństwa” to kolejny wymysł polityków, którzy szukają tematów zastępczych? W takim momencie nasuwają się różne przepuszczenia. Bo na pewno nie chodzi o bezpieczeństwo mienia, za które odpowiadamy (my, czyli przedsiębiorcy branży ochrony), na pewno nie o bezpieczeństwo powierzonych nam ludzi, imprez i tak można wymieniać w nieskończoność. Jeżeli przyjrzymy się przetargom na ochronę z ostatnich lat przetargom, w których nagminnie jedynym kryterium jest cena, to pytań pojawia się coraz więcej. Jak to jest, że w kraju, w którym funkcjonuje określona płaca minimalna, urzędy odpowiedzialne za przestrzeganie prawa, w tym również praw pracowniczych, dopuszczają do skandalicznych wypaczeń?

Przykład numer jeden: pewna prokuratura okręgowa. Stawka z jaką oferent wygrywa przetarg na ochronę obiektu, to kwota bliska 13 500 zł za rok. Brutto. Oznacza to stawkę nieco ponad 1100 zł za miesiąc brutto. A mówimy tu oczywiście o stawce zaproponowanej przez przyszłego wykonawcę, ujmującej zysk, koszty, również płacę pracownika. 1100 zł (zaokrąglamy, bo grosze nie wnoszą nic istotnego do sprawy) cena ofertowa, podczas gdy płaca minimalna za rok 2013 wynosi 1600 zł. Zresztą, żaden z oferentów występujących w przytoczonym przetargu nie otarł się nawet o owo wyznaczone przez rząd minimum, a doszło nawet do odrzucenia ofert z ceną rażąco niską! I nawet trudno mieć szczególne pretensje do oferentów, którzy odnajdują się jak mogą na tym niezwykle trudnym i niezwykle konkurencyjnym rynku.

Oczywiście można mówić – to i tak praca na umowę zlecenie, nie ma obowiązku stosowania płacy minimalnej, przecież kto nie zechce – nie będzie za takie pieniądze pracował. Ale w takim razie jaki jest cel ustanawiania odgórnych zarządzeń, rozporządzeń, nakazów i przykazów, po co mądre miny i restrykcyjne zapisy, jeśli można je (owe przepisy) w tak zupełnie prosty i przecież legalny sposób obejść?

Przykład inny. Przetarg na ochronę przedsiębiorstwa usługowego. Pracownik licencjonowany, całodobowo. Stawka, już za roboczogodzinę, z którą wygrany zostaje przetarg, jedyna (sic!), która mieści się w kwocie jaką zamawiający zdecydował się przeznaczyć na sfinansowanie zamówienia, wynosi 4,95 zł brutto. Znów policzmy zysk firmy, policzmy koszty... Jaką kwotę, ostatecznie, zobaczy – licencjonowany (!) pracownik zatrudniony na owym obiekcie?

(...)

 

1 Artykuł dostępny na stronie www.ochrona-mienia.pl

 

Stefan SAWCZAK
Łukasz SAWCZAK

Artykuł PZP „OCHRONA”

 

Cały artykuł przeczytają Państwo w piśmie Ochrona Mienia i Informacji 6/2013

 

Pin It