2013-06-62-1Ponad 20-letni „staż branżowy” pozwala autorowi mieć własne zdanie nt. branży ochrony, w dobrej wierze publicystycznego wspierania działalności branżowej.

 

Branżę ochrony można bez wątpienia określić mianem specyficznej, różniącej się od innych branż usługowych. Po części wynika to z jej „mundurowego” rodowodu, ale decydującym jest obszar jej działalności – czyli bezpieczeństwo. Właśnie usługi na styku prawa i bezprawia skutkują specjalnymi unormowaniami prawnymi i ponadprzeciętnym, „kagańcowym”, wręcz nadzorem państwa. Z drugiej strony jest to branża normalnej działalności gospodarczej w sferze usług bezpieczeństwa. Normalnej, ale w warunkach dość ograniczonej swobody biznesowej przez podwyższone wymogi i zmienność regulacji prawnych. Nie ma lekko! Stojąc okrakiem na lądzie i chwiejnej łódce, wielu już się zmoczyło, a nawet utonęło! Nie każdy przedsiębiorca posiada cechy gondoliera.

W branży ochrony ma miejsce dość trudny układ podmiotowy: państwo – przedsiębiorca – pracownik, z częściowo odmiennymi interesami, jak i chęciami. Przedsiębiorca w tym „triumwiracie” ma praktycznie najtrudniejszą pozycję, zmuszającą do stanowiska typu „bogu świeczkę, diabłu ogarek”. Ciężkie zadanie! Tym cięższe, że ww. specyfika usług branżowych oraz duża dynamika zmian, generują szereg problemów – biznesowych jak i zawodowych, często całkowicie nowych. Dotyczą one tak przedsiębiorców jak i pracowników, a najczęściej obu stron. A ostatnimi czasy branża ochrony ma sporo wyzwań wewnętrznych jak i zewnętrznych, o niektórych wspomnę tylko:

  • często rewolucyjne i dziwaczne zmiany w obsłudze imprez masowych, ze „starym” PZPN w roli głównej (!?),
  • wieloletnie, dziwnie pachnące przepychanki w przepisach konwojowych,
  • skomasowane w jednym „worku ustawowym” przepisy o broni i środkach przymusu bezpośredniego,
  • kilkuletnie, zawzięte i niebezinteresowne (chyba) przepychanki rosnącej wciąż liczby stron o publiczny dozór wizyjny,
  • no i okazały deregulacyjny gniot polityczno-prawny, branżowo bezsensowny, z ujemnym saldem korzyści.

Dochodzą jeszcze branżowe, dynamiczne zmiany własnościowe, obłudnie zwane „integracją”, no i szerokie skutki gorączki kryzysowej. Chyba wystarczy na jedną niewielką, ale ważną branżę?!

No cóż, stabilizacji już chyba nie będzie, bo aktualne realia społeczno-gospodarcze świata i Europy na to wskazują. Przed nami ciągłe zmiany, zgodnie ze starą filozoficzną zasadą łebskiego faceta z Efezu – „panta rhei1”!!

Jak widać, branża ochrony nie jest branżą łatwą, a będzie jeszcze trudniejszą. Globalne i unijne problemy kryzysowe, wysokie bezrobocie, agresywna konkurencja, gwałtowny rozwój techniki i organizacji pracy itd, wymuszają wręcz profesjonalną jakość biznesu, w tym i usług. No właśnie – a branżowa jakość jest mierna, pomijając powody, które i tak nikogo nie obchodzą.

Ogólnoświatowe trendy innowacyjne w biznesie są już faktem. Mają już konkretne odbicie w systemowych programach Unii Europejskiej dla biznesu, szczególnie dla małych i średnich przedsiębiorstw (MŚP)! Jest to szansa także dla polskiego biznesu w obszarze bezpieczeństwa, cały czas zagrożonego dominacją lub przejęciem przez agresywną konkurencję zachodnią!

Nie ma więc ucieczki przed NOWYM, więc może boleć, ale nie musi – trzeba tylko zaakceptować rzeczywistość i dostosować się do niej, w miarę potrzeb i możliwości. Wymóg ten dotyczy głównie przedsiębiorców, bo od nich zależy stan i pozycja własnych przedsiębiorstw, jak i całej branży, której wizerunek i pozycja społeczna procentują określonymi korzyściami.

Branża ochrony wymaga na wstępie zmiany filozofii postrzegania usług bezpieczeństwa – tak z pozycji przedsiębiorcy, jak i pracownika. Szkopuł w tym, że nie jest to branża elastyczna biznesowo i aktywna edukacyjnie – cechuje ją biznes nieco omszały, a edukacja muzealna. Nadal dominują przeterminowane już problemy dyżurne – „cenowe” przetargi, zakłady pracy chronionej (są zmiany!), problemy pracownicze, marudni i skąpi klienci, i pamiętnikowy żal, że nie da się już spokojnie, po staremu „biznesować”! Czas już na zakończenie pieszczenia branżowej historii i skupienie się na przyszłości, pamiętając o mądrości Heraklita!!

Na podstawie sprawdzonych wzorców biznesu unijnego można bezbłędnie stwierdzić, że marsz ku nowemu trzeba zacząć od EDUKACJI, po czym traktować ją jako stały element przedsiębiorczości. Celem edukacji jest bowiem uzyskanie, oraz utrzymywanie niezbędnej wiedzy i umiejętności w aktualnym czasie i obszarze działań. Dynamika rozwoju gospodarczego i społecznego wyrzuci bowiem do lamusa wszelkie dożywotne kwalifikacje, na rzecz edukacji permanentnej i elastycznej.

Nie załatwi sprawy śmieszna legitymacja „pracownika kwalifikowanego”, bo wpis na listę kwalifikacyjną to jawna, biurokratyczna spychotechnika, podlana politycznym sosikiem! Muzealną edukacją na programach schyłku XX w. administracja odfajkowuje „sprawę” (nie problem!), a beneficjenci tego dobrodziejstwa są tylko lżejsi o sporą kasę.

No cóż, środowiska prawnicze czy nieruchomości powalczyły z deregulacyjną biuro-machiną i sporo osiągnęły! Działająca zaś w „Systemie Bezpieczeństwa Państwa”2 branża ochrony potulnie przyjmuje administracyjne wynalazki i dyskretnie psioczy w kuluarach Securex-ów, Konferencji, Kongresów, na ciężki los biznesu ochrony. Dyskretnie − aby nie „podpaść” ważnym urzędnikom z ważnych urzędów – pełniących ponoć państwową służbę!

Ale to już inny temat.

(...)

 

1 Panta rhei (gr.) – wszystko płynie; wszystko na świecie jest zmienne, płynne, nietrwałe. Określenie przypisywane Heraklitowi, filozofowi z Efezu
2 Tytuł oficjalnej informacji MSW dla Sejmowej Komisji Spraw Wewnętrznych nt. branży ochrony

 

Edmund BASAŁYGA

 

Cały artykuł przeczytają Państwo w piśmie Ochrona Mienia i Informacji 6/2013

 

Pin It