Wielkimi krokami zbliża się EURO 2012. Możemy założyć, że kilka stadionów zdążymy zbudować, z drogami zapewne też jakoś to będzie... Jednak czy będziemy potrafili skutecznie przygotować się na zagrożenia związane z organizacją mistrzostw? W tym artykule przestawię moje obserwacje obecnego stanu ratownictwa medycznego i wyciągnę z nich kilka wniosków dla tych, w rękach których spoczywać będzie bezpieczeństwo tysięcy ludzi. Nie będę skupiał się na aspektach medycznych – o tym już napisano wiele książek. Jako że pracuję zawodowo w ratownictwie medycznym i interesują mnie jego problemy organizacyjne postaram się zwrócić uwagę na często przyziemne, a na ogół nie dostrzegane szczegóły i problemy, o których nikt nie pisze. Codzienność pokazuje jednak, że mają one istotny wpływ na funkcjonowanie ratownictwa. Wczesne ich dostrzeżenie ułatwi planowanie i zwiększy skuteczność działań medycznych służb ratunkowych w przypadku zdarzeń masowych i ataków terrorystycznych.

Zamach terrorystyczny może przynieść zarówno 50 jak i 5000 ofiar. Przy tej rozpiętości skali trudno jest określić ilość niezbędnych zespołów medycznych, które powinny stacjonować na miejscu podczas imprezy. Pewnym jest to, że niezależnie od naszych starań, zgromadzonych sił i środków nigdy nie będziemy w stanie udzielić natychmiastowej pomocy wszystkim ofiarom zamachu czy katastrofy. Nie ma sensu stawianie „na wszelki wypadek" pięćdziesięciu ambulansów pod trzydziestotysięcznym stadionem – przykładowo do zabezpieczenia potrzeb Warszawy, w której w ciągu każdego dnia przebywa ok. 3.500.000 ludzi (mieszkańcy oraz przyjezdni) służy ok. 45 zespołów pogotowia ratunkowego. W razie większego ataku terrorystycznego − 45 zespołów to rzecz jasna zbyt mało. Kluczem do sukcesu jest uruchomienie jednostek pozostających w odwodzie oraz możliwość szybkiego wdrożenia procedur przygotowanych dla zdarzeń o charakterze masowym i umiejętność ścisłego ich przestrzegania przez osoby biorące udział w akcji. Wymaga to wielu godzin ćwiczeń, przygotowania różnych wariantów działań, i uruchomienia dodatkowej liczby wyczekujących zespołów w okresie zwiększonego zagrożenia. Dodam, że definicja zdarzenia masowego nie określa konkretnej minimalnej liczby poszkodowanych, tylko sytuację, w której liczba poszkodowanych przekracza możliwość natychmiastowego udzielania im pomocy. Zdarzeniem masowym może być zwykły wypadek samochodowy z trzema poszkodowanymi i tylko jednym ratownikiem. W tym miejscu dodam, że dla przejrzystości artykułu, zarówno ratowników medycznych, pielęgniarki, lekarzy jak i inne osoby nieposiadające medycznego wykształcenia, ale udzielające pomocy medycznej, przedmedycznej, przedlekarskiej, będę w dalszym tekście określał najczęściej RATOWNIKAMI.
Pomocnymi informacjami przy tworzeniu struktury zabezpieczenia medycznego będą dane o dostępnej ilości lokalnych służb medycznych, ilości szpitali, a także już istniejące plany reagowania w sytuacjach kryzysowych i wnioski z poprzednich tego typu imprez. Można wesprzeć się danymi historycznymi oraz analizami, raportami i wnioskami z akcji usuwania skutków wcześniejszych zamachów terrorystycznych czy dużych katastrof (również w Polsce – pożar w hali Stoczni Gdańskiej, katastrofa hali Międzynarodowych Targów Katowickich). Nie zawsze są to informacje jawne, łatwe do zdobycia i przetłumaczone na język polski, toteż planowania nie można zostawić na ostatnią chwilę hołdując przekonaniu, że „jakoś to będzie".
W Polsce, zasady zabezpieczenia imprez masowych określa ustawa z dnia 22 sierpnia 1997 roku „o bezpieczeństwie imprez masowych" (DzU 106, poz. 680), jednak patrząc na problem od strony technicznej użyteczne będą dla nas innego rodzaju informacje, na przykład z jakimi zdarzeniami musimy się liczyć. Powinniśmy oczekiwać przypadków, które mają miejsce w normalnym życiu, czyli zawałów serca, zranień, złamań, zaostrzeń chorób, z drugiej strony musimy być gotowi na nagłe zdarzenia z większą ilością poszkodowanych – takie jak właśnie zamachy terrorystyczne, panika i przypadki stratowania ludzi, itd. Nie będę tu opisywał zasad działania służb medycznych w standardowych sytuacjach, spotykanych podczas większości imprez. Skupię się na zamachach terrorystycznych i zdarzeniach z dużą ilością poszkodowanych.
Już w planach należy ustalić zakres udzielanej pomocy na miejscu zdarzenia. Ratownicy powinni być przeszkoleni według powszechnie obowiązujących standardów, np. BLS, BTLS, ALS, PALS, itd. Również wcześniejsze ich przećwiczenie i współpraca innych służb biorących udział w zabezpieczeniu są kluczem do sukcesu.
Głównym wyznacznikiem wielkości i struktury zabezpieczenia jest liczba uczestników imprezy. Należy zaplanować równomierne rozstawienie punktów medycznych oraz przygotować miejsce na rozbicie dodatkowych namiotów czy szpitali polowych, mając na uwadze ewentualną konieczność dotransportowania dużej liczby osób do punktów medycznych, drożność i oznakowanie dróg ewakuacyjnych, itp. Ważne jest również, dalekosiężne przewidywanie skutków katastrofy. Przykładem może być problem dużej liczby ciał zmarłych, których pozostawienie lub nieodpowiednie przechowywanie może doprowadzić do kolejnych zatruć, skażeń i epidemii.
Uczestnicy imprez powinni być informowani o postępowaniu w przypadku zagrożenia lub samego zamachu; o drogach ewakuacyjnych, miejscach zbiórek, zasadach postępowania w razie zauważenia podejrzanych zachowań lub znalezienia się w grupie zakładników. Dotyczy to także objawów ewentualnego zatrucia, ponieważ zamach to niekoniecznie spektakularny wybuch, to także bóle głowy, nudności, wymioty, zaburzenia świadomości pojawiające się nagle u większej grupy osób mogące świadczyć o użyciu broni chemicznej lub biologicznej. Pomocne mogą być ulotki i mapki rozdawane przy wejściu lub wcześniej opracowane specjalne komunikaty rozgłaszane przez megafony.
W Izraelu jedną z przykładowych, bardzo istotnych zasad obowiązujących poszkodowanych po zamachu jest zakaz zbliżania się do przybyłych na miejsce służb ratowniczych, przed sprawdzeniem terenu oraz wydaniem odpowiedniej zgody przez Policję. Podyktowane jest to przypadkami podawania się zamachowców-samobójców za poszkodowanych i detonowanie ładunków wśród ratowników w celu ich eliminacji i eskalacji skutków zamachu.
Najważniejsze jest jednak sprawne zarządzani i koordynowanie działań. Nawet najlepiej wyszkoleni ratownicy będą nieskuteczni jeśli nie zostaną wysłani we właściwe miejsce lub nie będą otrzymywali niezbędnych do pracy informacji, takich jak np. wskazanie szpitala do którego mają przewozić poszkodowanych. Koordynator zabezpieczenia musi mieć kontakt z organizatorem imprezy i dodatkowy, specjalnie na ten cel ustanowiony, kontakt z dyspozytorami służb ratowniczych na danym terenie. Tylko sprawny przepływ informacji pozwoli na sprawną akcję – jest on fundamentem wszystkich działań i w żadnym przypadku nie można przeceniać jego znaczenia.
Nie sposób wymienić w tym artykule wszystkich czynników i zasad planowania zabezpieczenia. Musi to zrobić doświadczony zespół fachowców z różnych dziedzin takich jak: ratownictwo medyczne, techniczne, bezpieczeństwo publiczne, psychologia, prawo, itd.

 

CZEGO SIĘ SPODZIEWAĆ?
Tu w kilku słowach chciałbym opisać mechanizmy powstawania urazów w wyniku użycia różnych środków. Ze względu na charakter artykułu nie będę zagłębiał się w szczegóły medyczne.
Materiały wybuchowe – eksplozja oddziałuje na człowieka trójfazowo. Faza pierwsza to ciśnienie fali uderzeniowej uszkadzającej głównie narządy zawierające gazy (płuca, układ pokarmowy). Druga, związana jest z możliwością uszkodzenia ciała przez uderzające z dużą siłą odłamki powodujące rany, złamania i oparzenia. W trzeciej fazie eksplozji ciało człowieka zostaje odrzucone na pewną odległość, co powoduje obrażenia adekwatne do siły uderzenia – urazy wielonarządowe, złamania, amputacje, zmiażdżenia.
TŚP (Toksyczne Środki Przemysłowe) – to grupa około stu siedemdziesięciu najgroźniejszych dla człowieka i środowiska substancji. Są to środki trujące, parzące, zakaźne, wybuchowe, itp. Powodują całe spektrum obrażeń, których efektem często jest śmierć. Podstawową zasadą ratowania ofiar użycia TŚP jest jak najszybsze wydostanie się ze skażonej strefy i usunięcie czynnika szkodliwego poprzez np. zmycie całego ciała bieżącą wodą.
Broń chemiczna – nie sposób wymienić tu wszystkich możliwych substancji, których mogą użyć terroryści. Sarin, soman, tabun, cyjanowodór, LSD-25, chloropikryna, rycyna, arsenowodór, to tylko niektóre z nich. Istotny jest fakt, że mogą zagrozić one dużej liczbie osób na znacznym terenie. Ich użycie może zmusić do wykorzystania jednostek ratowniczych z terenu całej Polski lub nawet sąsiednich państw.
Zagrożenia biologiczne – to toksyny, wirusy i drobnoustroje chorobotwórcze wywołujące
m. in. ospę, cholerę, dur brzuszny, wąglika, grypę i żółtą febrę. Ich zastosowanie to ogromne ryzyko wybuchu i rozprzestrzeniania się epidemii pociągającej za sobą znaczne ilości ofiar. Warto mieć też świadomość, że z punktu widzenia terrorysty stosunkowo prostym sposobem roznoszenia zakażeń może być samobójcza detonacja „bomby" przez nosiciela wielu zakaźnych chorób.
Broń jądrowa – na ten temat chyba nie trzeba się rozpisywać. Każdy zdaje sobie sprawę ze skutków użycia tej broni. Stwierdzę tylko jedno: trzeba być przygotowanym na wszystko. Zamachy na Word Trade Center też wydawały się nieprawdopodobne, aż do chwili, gdy się wydarzyły.

 

ZAMACH TERRORYSTYCZNY – CO DALEJ?
W tym momencie pojawia się tajemnicze określenie: TRIAGE. To, w dużym skrócie, segregacja poszkodowanych w zdarzeniu masowym, czyli podział na grupy według stanu zdrowia oraz podstawowe czynności ratujące życie. Sposób takiego postępowania opisuje system START – Simple Triage And Rapid Treatment – Prosta Segregacja i Szybkie Leczenie. Oto główne zasady jego stosowania:
Dowodzącym jest pierwszy zespół przybyły na miejsce zdarzenia – to on powinien rozpoznać sytuację, zidentyfikować zagrożenia, wezwać dodatkowe służby, poinformować koordynatora o sytuacji i rozpocząć segregację. Dowodzenie w kolejnych etapach działań przejmie pierwszy przybyły lekarz, który w chwili dotarcia wyznaczonego przez CPR koordynatora, jemu przekaże swoje obowiązki. Najlepiej, by koordynatorem był specjalista medycyny ratunkowej z praktycznym doświadczeniem w działaniach podczas zdarzeń masowych, umiejący zarządzać personelem i podejmować szybkie decyzje. Koordynator Medycznych Działań Ratowniczych (KMDR) powinien ściśle współpracować z Kierującym Działaniami Ratowniczymi (KDR) lub Kierującym Akcją Ratowniczą (KAR) działającym z ramienia PSP.
Prowadząc TRIAGE używa się kodów kolorowych do oznaczania stanu rannych. Najczęściej stosuje się specjalne zestawy do segregacji składające się z różnokolorowych opasek zakładanych np. na kończynę ratowanego oraz zawieszanych na szyję kart segregacyjnych (rysunek 1.), w których w późniejszej fazie wpisuje się zdobyte informacje o urazach, zastosowanych lekach i zaleceniach.

 

triage

 

Rysunek 1. Przykładowy wygląd karty do segregacji poszkodowanych – wersja w jęz. angielskim.

Zestaw taki powinien się znaleźć na wyposażeniu każdego zespołu ratowniczego – zarówno pogotowia, jak i straży pożarnej, czy policji – każdy z członków tych służb ma prawo do prowadzenia (po odpowiednim przeszkoleniu) wstępnej segregacji. Tu należy pamiętać właśnie o szkoleniu – nawet najdroższy sprzęt jest bezużyteczny, gdy nie wiemy, jak go użyć, co więcej − można nim nawet zabić!
Poszczególne kolory grup poszkodowanych oznaczają:
Zielony – osoby lekko ranne, mogące chodzić, którym pomoc może być udzielona w ostatniej kolejności, nawet za kilka godzin;
Żółty – osoby średnio ciężko ranne, nie mogące chodzić, ale bez obrażeń bezpośrednio zagrażających życiu (złamania, oparzenia) – pomoc im udzielana jest w drugiej kolejności;
Czerwony – najciężej ranni, znajdujący się w stanie bezpośredniego zagrożenia życia (masywne krwotoki, amputacje, utrata przytomności, zaburzenia oddychania i krążenia) – tej grupie należy udzielić pomocy w pierwszej kolejności;
Czarny – osoby nie mające szans na przeżycie w warunkach wypadku masowego (nie oddychające po udrożnieniu dróg oddechowych, rozczłonkowane) – im nie udziela się pomocy medycznej.


I tu uwaga: w warunkach zdarzenia masowego, gdy zazwyczaj działamy w stanie wyższej konieczności, nie prowadzi się resuscytacji krążeniowo-oddechowej – jest to pewien kompromis medyczny, do którego jesteśmy zmuszeni w myśl zasady mówiącej, by starać się zrobić jak najwięcej dla jak największej liczby poszkodowanych. Należy też zauważyć, że w Polsce zaklasyfikować ofiary do grupy czarnej ma prawo tylko lekarz, dlatego – co może wydawać się dziwne, choć jest logiczną konsekwencją powyższej zasady – ratownicy nie będący lekarzami powinni klasyfikować je do grupy żółtej. Nie oznacza to co prawda stanu niezagrażającego życiu, ale w sytuacji gdy pierwszymi przybyłymi na miejsce zdarzenia medykami nie są lekarze (docierający zazwyczaj później), przesuwa to w czasie moment rozpoczęcia udzielania pomocy tej grupie, do chwili, gdy na miejscu już zaczynają działać lekarze, a ci jak już wspomniałem mogą nadać takiemu poszkodowanemu kolor czarny.
Kilka przykładów:

  • mężczyzna, 32 lata, przytomny, otwarte złamania obu podudzi, bez krwotoku, oddech 19/min., nawrót kapilarny 1 sek. – grupa żółta,
  • kobieta, 59 lat, nieprzytomna, bez widocznych urazów, oddycha samodzielnie – grupa czerwona,
  • kobieta, 23 lata, chodząca, podejrzenie złamania zamknięte przedramienia, przejęta wypadkiem, oddech 22/min., nawrót kapilarny 2 sek. – grupa zielona,
  • mężczyzna, 20 lat, nie oddycha po udrożnieniu dróg oddechowych, masywna rana głowy – grupa żółta, a po przybyciu lekarza grupa czarna.

W pierwszym etapie segregacji najłatwiej jest wyłonić spośród poszkodowanych osoby „zielone" – używając np. przenośnych urządzeń nagłaśniających – i nakazać im zebranie się w wyznaczonym punkcie. Następnie należy podchodzić do kolejnych napotkanych leżących osób, starać się w ciągu najwyżej 1 minuty ocenić ich stan i nadać odpowiedni kolor. Tak postępujemy, aż do chwili zakończenia badania wszystkich rannych. Teraz przychodzi czas na ich ewakuację do odpowiednich stref – czerwonej i żółtej. Czarni pozostają na swoich miejscach. W strefie udzielania pomocy i oczekiwania następuje ponowna segregacja, tzw. RETRIAGE, mająca na celu sprawdzenie, czy stan zdrowia rannych nie uległ pogorszeniu, oraz udzielana jest wstępna pomoc medyczna. Najlepiej, aby w tym celu zostały przygotowane specjalne namioty medyczne, w których można prowadzić selekcję i udzielać wstępnej pomocy. Na dzień dzisiejszy namioty takie posiada straż pożarna i wojsko. Niestety czas potrzebny na uruchomienie wojskowych namiotów i szpitali polowych jest zazwyczaj długi. Kolejnym etapem jest transport. Najciężej ranni przewożeni są do szpitali. Po wywiezieniu wszystkich czerwonych przychodzi kolej na żółtych, a następnie zielonych.
Należy też zadbać o szybką pomoc psychologiczną dla poszkodowanych. Jej brak już w pierwszych godzinach po zdarzeniu może przynieść poważne konsekwencje mające wieloletni wpływ na psychikę osób, które przeżyły traumatyczne zdarzenie. Schemat postępowania i kryteria oceny w takiej sytuacji przedstawia Rysunek 2.

 

tab1

 

Rys. 2. Ocena stanu poszkodowanego.

 
W przypadku zatruć środkami chemicznymi znacznie częściej spotkamy się z niewydolnością oddechową poszkodowanych, która może ujawniać się z opóźnieniem. W związku z tym klasyfikacja do poszczególnych kolorów powinna odbywać się wg następujących kryteriów:
czerwoni – wymagają wspomagania oddechu lub oddechu sztucznego,
żółci – oddychają, nie chodzą,
zieloni – chodzą, oddychają, narażeni są na skażenie.
Segregację zatrutych środkami chemicznymi należy prowadzić w ubraniach ochronnych. Sposób i organizację ewakuacji rannych ze strefy niebezpiecznej, w której mogą pracować tylko ratownicy PSP prezentuje Rysunek 3.

Rys. 3. Schemat ewakuacji ze strefy niebezpiecznej
Podczas działania w warunkach katastrofy należy pamiętać o czynnikach mających wówczas duży wpływ na skuteczność akcji i przeżywalność ofiar. A więc ważne jest:

  • prawidłowe informowanie koordynatora i CPR o ilości i stanie poszkodowanych,
  • prawidłowe prowadzenie segregacji TRIAGE (o czym w dalszej części tekstu),
  • prawidłowa organizacja punktu medycznego i szpitala polowego na miejscu zdarzenia,
  • właściwe decyzje o transporcie do szpitali,
  • prawidłowa kolejność transportu poszkodowanych,
  • znajomość i przestrzeganie ustalonych procedur przez każdego ratownika.

Pora na wnioski – listę obecnych i mogących się pojawić problemów, głównie pogotowia ratunkowego, zarówno w działaniach rutynowych jak i zabezpieczeniach dużych imprez i zgromadzeń ludzi; oraz o tym, co zrobić, aby ich uniknąć.
KAWAŁEK PROSTO, PRZY KAMIENIU W LEWO... − zarówno ratownicy działający we własnym rejonie operacyjnym, jak i przybywający spoza niego, nieznający terenu, w którym mają działać powinni być wyposażeni w bardzo dokładne mapy danego obszaru i okolic z zaznaczonymi dodatkowo szpitalami, stacjami pogotowia, Jednostkami Ratowniczo-Gaśniczymi. Moje doświadczenie pokazuje, że nawet w czasie zwykłej pracy pogotowia częstym problemem kierowców karetek jest sprawne poruszanie się w innej niż macierzysta dzielnicy. Niezbędne są też mapy zabezpieczanych obiektów i imprez z dokładnym zaznaczeniem dróg ewakuacyjnych, hydrantów, punktów medycznych, miejsc zbiórek, itp. – w obecnej chwili podczas zabezpieczania dużych imprez ratownicy bardzo rzadko wyposażani są w takie mapy.
JA BRZOZA, JA BRZOZA... − w codziennej pracy spotykam się z dużym problemem w utrzymaniu sprawnej łączności pomiędzy pogotowiem, a innymi służbami, a nawet samymi zespołami. Co prawda muszę przyznać, że pracujemy na nowym i sprawnym sprzęcie, jednak ogromną bolączką jest nieumiejętność jego obsługi. Często jestem świadkiem popełniania elementarnych błędów i niebezpiecznego zniekształcania informacji podczas jej przekazywania drogą radiową. Osoby obsługujące radiostacje nie mają zazwyczaj żadnego przeszkolenia z ich obsługi i nie znają podstawowych zasad prowadzenia korespondencji radiowej. O ile w małych miejscowościach, przy niewielkiej liczbie zespołów łatwiej jest koordynować ich działania, to w dużym mieście w przypadku zamachu terrorystycznego próba jednoczesnego połączenia się z dyspozytorem jedynie kilkunastu zespołów na jednym kanale radiowym − może być ogromnym problemem.
Brzemienny w skutkach może być też paraliż komunikacyjny służb ratunkowych, którego wywołanie jest dla zamachowców znacznie łatwiejsze i na pewno przyniesie dużo ofiar – wystarczy zdetonować niewielki ładunek w dyspozytorni pogotowia, która w np. Warszawie nie jest w żaden sposób zabezpieczona przed dostępem osób postronnych. Stołeczne pogotowie nie posiada zapasowej dyspozytorni, a ponowne uruchomienie uszkodzonego stanowiska może zająć dobre kilkanaście godzin. Pisząc o Warszawie – stolicy, która powinna świecić przykładem – dodam, że sieć radiowa pogotowia nie jest zabezpieczona przed blokadą jej działania. Już dziś wystarczy przy użyciu sprzętu kupionego na bazarze za 100 zł zacząć nadawać na kanale pogotowia, aby skutecznie sparaliżować jego działania (co się czasem zdarza, gdy kierowca usiądzie na „gruszce"...) Sieci zapasowej niestety nie ma.
Co trzeba zrobić, aby to zmienić? Niezbędne jest:

  • przeszkolenie każdego ratownika z zasad obsługi radiotelefonu i prowadzenia korespondencji,
  • stworzenie alternatywnego systemu komunikacji awaryjnej między zespołami,
  • zabezpieczenie przed sabotażem kluczowych punktów sieci (dyspozytornia, stacja przekaźnikowa).

112 PROBLEMÓW – Centra Powiadamiania Ratunkowego, sprawny przepływ informacji, integracja działań służb to temat-rzeka. Z pełną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że w kwestii funkcjonowania numeru 112 i sprawności przyjmowania zgłoszeń alarmowych, jesteśmy jeszcze w szczerym polu. Swoje obserwacje czerpię głównie z Warszawy, jednak nie tylko w stolicy jest w tej kwestii nienajlepiej. Największy problem stanowi długi czas oczekiwania na połączenie z dyspozytorem oraz szybkość przepływu danych wewnątrz systemu. Zamiast używać komputerów do gromadzenia danych dokonuje się tego przy użyciu dokumentacji papierowej i wielokrotnego słownego przekazu, co skutkuje stratą czasu i przekłamaniami.
Regułę tę potwierdzają oczywiście wyjątki – są miejsca w Polsce, gdzie służby ratunkowe i lokalne władze potrafiły znaleźć wspólny język i stworzyć CPR z prawdziwego zdarzenia. Jeśli jednak do EURO 2012 nie podejmie się radykalnych kroków w usprawnieniu działania numeru 112, to czekają nas poważne problemy, w wyniku których będą ginąć ludzie.
RATOWNIK-ZAMACHOWIEC − podczas akcji ratunkowej po ewentualnym zamachu należy zapewnić system sprawnej identyfikacji personelu biorącego w niej udział i mającego dostęp do np. ważnych obszarów Szpitalnego Oddziału Ratunkowego – SOR (dawna Izba Przyjęć). W zamieszaniu związanym z obecnością dodatkowego „obcego" personelu, czyli zespołów spoza rejonu oraz zwiększonym ruchem na SOR, może dojść do próby dokonania zamachu na terenie szpitala. To doskonały cel terrorystów. Zamach w szpitalu spowoduje zamknięcie nawet kilku oddziałów, konieczność ewakuacji chorych i ograniczenie możliwości udzielania pomocy nowym poszkodowanym. Obecnie nie funkcjonuje ochrona strategicznych punktów szpitali, a dostęp do nich jest praktycznie nieograniczony.
PIELĘGNIARKA Z PISTOLETEM − ze względu na prawdopodobną konieczność użycia przez ratowników sprzętu należącego do innych służb (np. sprzęt techniczny PSP, dekontaminacyjny, wojskowy) wszyscy ratownicy powinni zostać przeszkoleni z jego obsługi. Ponadto, ratownicy powinni umieć np. rozebrać pirotechnika lub antyterrorystę z ich strojów lub zabezpieczyć broń palną, co nie jest czasem takie łatwe i oczywiste.
PANI Z MIKROFONEM − informacje o zdarzeniu i prowadzonej akcji powinny być przekazywane mediom jedynie przez upoważnione i przeszkolone w tym zakresie osoby, aby nie wprowadzać w obieg nieprawdziwych danych mogących wywołać panikę wśród ludności oraz by nie ujawniać informacji, którymi mogą posłużyć się terroryści w celu dokonania kolejnych zamachów lub utrudnienia pracy służbom ratunkowym.
SPOŁEM − niezmiernie ważna jest również umiejętność współpracy pomiędzy służbami ratowniczymi, miejskimi, porządkowymi, etc. Każdy ratownik powinien znać uprawnienia i kompetencje swoje oraz funkcjonariuszy i pracowników innych służb. Zmniejszy to ilość konfliktów i nieporozumień podczas akcji. W czasie planowania zabezpieczenia należy wziąć pod uwagę następujące podmioty mające wpływ na bezpieczeństwo obywateli: PSP, OSP, OC, Policja, Straż Miejska, Centrum Zarządzania Kryzysowego, szpitale i oddziały specjalistyczne (toksykologiczne, oparzeniowe), stacje krwiodawstwa, SANEPID, LPR (wyjaśnienie dla polityków: Lotnicze Pogotowie Ratunkowe – inaczej HEMS), pogotowie gazowe, baza sprzętu specjalistycznego, wojsko; oraz podmioty, których potencjał można w razie czego wykorzystać w celu minimalizowania skutków katastrofy: Zarząd Transportu Miejskiego, przedsiębiorstwa taksówkowe, firmy posiadające nietypowy sprzęt techniczny i transportowy.
DOKTOR W PŁOMIENIACH − do strefy bezpośredniego zagrożenia nie powinni być wpuszczani ratownicy nieposiadający odpowiednich zabezpieczeń (maski, ubrania ochronnego). To niby oczywiste, jednak sam widziałem zespół pogotowia poszukujący nieprzytomnego z użyciem zwykłej latarki w budynku wypełnionym gazem propan-butan. To tylko jeden z wielu mrożących krew w żyłach przypadków bezmyślności i łamania podstawowych zasad bezpieczeństwa – a przecież martwy ratownik to zły ratownik.
Pamiętajmy, że niebezpieczna (np. skażona) strefa może obejmować znaczny teren, dlatego trzeba pomyśleć o sprawnym transporcie ludzi i sprzętu w jej granicach. Poszkodowani wynoszeni ze strefy, powinni podlegać dekontaminacji prowadzonej przez odpowiednio zabezpieczony personel. Dopiero po tych zabiegach rannych można przekazać do punktu segregacji czy namiotów szpitala polowego.
O BOŻE! PROBLEMY NA SORZE –poszkodowani-skażeni przywożeni do SOR, których nie udało się wcześniej poddać dekontaminacji, powinni ją przejść przez wjazdem do szpitala i zostać oddzieleni od innych, nieskażonych chorych. W celu łatwiejszej identyfikacji rannych należy podczas przyjmowania poszkodowanych do SOR wprowadzić ich fotograficzną ewidencję. Szpital powinien mieć opracowany plan sprawnej ewakuacji chorych, dla których zagrożeniem są pojawiające się ofiary ataku biologicznego.
Odwiecznym problemem, który może wybitnie spowolnić działanie pogotowia ratunkowego i straży pożarnej jest brak unifikacji sprzętu medycznego w karetkach i szpitalach. Obecnie bardzo często zespoły pogotowia są zmuszone do kilkudziesięciominutowego oczekiwania na „odzyskanie" własnego sprzętu, który pojechał do SOR wraz z pacjentem. Często czeka się na zwykłą deskę ortopedyczną, z której poszkodowany nie może być zdjęty do czasu zrobienia odpowiednich badań. SOR-y nie mają takiego sprzętu na wymianę. Po prostu: SORRY, musicie zaczekać.
DO DOMU? NIE TAK SZYBKO... − warto rozważyć możliwość uruchomienia w sytuacji nadzwyczajnej rezerw w postaci personelu ratowniczego będącego po dyżurze. Dodatkowi ratownicy zarówno na miejscu zdarzenia jak i w szpitalach, będą na pewno nieocenioną pomocą. Dobrym rozwiązaniem jest też zatrudnienie w okresie zwiększonego zagrożenia dodatkowych ratowników np. na umowę-zlecenie, co jest od wielu lat praktykowane.
CO TAK WYJE? SPAĆ SIĘ NIE DA! − aby w razie zamachu z użyciem broni chemicznej, biologicznej lub radioaktywnej zredukować liczbę potencjalnych poszkodowanych konieczne jest utrzymywanie sprawnego systemu alarmowania ludności o zagrożeniach. Mam tu na myśli syreny OC, umieszczonych na dachach budynków. Ostatnia próba ich użycia w Warszawie 1-go sierpnia o 17:00 pokazała, że część z nich to niestety niekonserwowany złom – tylko niektóre były sprawne. Mówiąc o syrenach warto wspomnieć, że są one skuteczne nie tylko, gdy wyją, ale wtedy, gdy ludzie wiedzą, co sygnalizują i jak należy się wtedy zachować. Innymi słowy konieczne jest przygotowanie miasta na skutki ataku mogące swoim zasięgiem objąć np. kilka dzielnic. W ramach przygotowań do EURO 2012 dobrym krokiem będzie powszechne informowanie ludzi o możliwych zagrożeniach i sposobach postępowania w razie ich wystąpienia. Na pewno zmniejszy to liczbę potencjalnych ofiar zamachu (np. wśród gapiów). Pamiętajmy, że celem zamachowców mogą być też miejsca przechowywania chemikaliów, dla przykładu w centrum Warszawy znajdują się filtry miejskie magazynujące znaczne ilości chloru.
CZUWAJ! − podczas planowania zabezpieczenia medycznego imprez warto rozważyć współpracę służb zawodowych z wolontariuszami. Już dziś organizacje takie jak ZHP, GOPR posiadają odpowiedni sprzęt i wyszkolenie, oraz współpracują z lub w ramach Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego. O ile członkowie tych organizacji nie mają zazwyczaj uprawnień takich jak ratownicy zawodowi, to mogą jednak świetnie spełniać swoją rolę w strefach bezpiecznych, podczas opieki nad mniej rannymi, kierując ruchem ludzi i udzielając podstawowej pierwszej pomocy w prostych przypadkach.
INSPEKTOR GADŻET – w kwestii sprzętu, szczególnie tego ponadstandardowego, niesłusznie uważanego za zbędne gadżety, mamy twardy orzech do zgryzienia. Podejrzewam, że kwestia ilości i jakości sprzętu i środków medycznych może stać się podczas przygotowań do EURO 2012 poważnym problemem. Powód jest prosty – brak pieniędzy. Ośmielę się sądzić, że skoro przez tyle lat od czasu pierwszego projektu ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym w kwestii wyposażenia zespołów ratownictwa medycznego stosunkowo niewiele się zmieniło, to nikt nie będzie dokonywał rewolucyjnych zakupów i wydawał ogromnych sum na sprzęt (który jest nota bene dość drogi), aby „w razie czego" przydał się tylko podczas EURO 2012. Decyzje osób odpowiedzialnych w naszym kraju za stan ratownictwa medycznego są złe – ale to jest temat na osobny artykuł – wystarczy spojrzeć, jak działa w ogóle państwowa służba zdrowia, żeby znaleźć odpowiedź na pytanie: Czy ratownictwo medyczne jest przygotowane na zdarzenia masowe? Odpowiedz każdy znajdzie sam...
Wracając do konkretów – standardowe wyposażenia ambulansów (leki, klasyczny sprzęt medyczny, etc.) zgodnie z ich rodzajami (np. zespół specjalistyczny, podstawowy), o którym nie będę tu pisał, należy uzupełnić o:

  • znacznie większą ilość materiałów opatrunkowych,
  • dodatkowe środki na oparzenia,
  • jednorazowy sprzęt ochrony osobistej, np.: fartuchy, maski, itp.,
  • wielorazowy sprzęt ochrony dróg oddechowych i oczu (pełne maski przeciwgazowe),
  • osobiste odtrutki na najczęściej spotykane trucizny i toksyny (np. atropina),
  • zestawy do segregacji poszkodowanych ze zwiększoną ilością opasek i kart,
  • większą ilość środków łączności – min. 1 radiotelefon ręczny dla zespołu,
  • wodę pitną i ew. wysokokaloryczną, szczelnie pakowaną żywność dla członków zespołu – na wypadek wielogodzinnej akcji,
  • odzież dostosowaną do warunków pogodowych,
  • plecaki na sprzęt zamiast klasycznych metalowych walizek, które są niewygodne podczas przenoszenia i zajmują ratownikowi jedną rękę, co uniemożliwia np. transport poszkodowanego na noszach wraz ze sprzętem w dwie osoby,
  • sprzęt oświetleniowy – najlepiej latarkę czołową z diodami LED dla każdego ratownika,
  • detektory skażeń, gazów, radioaktywności,
  • przenośny megafon do przekazywania komunikatów w tłumie.

Chciałbym podkreślić, że na problem bezpieczeństwa ratowników, wyposażenia ich w środki ochrony osobistej oraz możliwości szybkiego odtworzenia gotowości bojowej w przypadku skażenia czy uszkodzenia sprzętu, należy zwrócić szczególną uwagę.
KTO TY JESTEŚ? − ważne jest jednoznaczne i precyzyjne oznakowanie przynależności do zespołów i funkcji poszczególnych jego członków, np. napis „Pogotowie Ratunkowe Siedlce" na plecach i nazwa funkcji, np. „Pielęgniarka" i numer zespołu na piersi – to niezmiernie ułatwia pracę i komunikację szczególnie pomiędzy zespołami z innych miast, które również mogą zostać zadysponowane w przypadku zamachu terrorystycznego.

 
PODSUMOWANIE
Podsumowanie będzie krótkie − mamy jeszcze bardzo dużo do zrobienia, a podstawą są ćwiczenia, ćwiczenia i jeszcze raz ćwiczenia... Przykładowo: w pogotowiu ratunkowym tylko nieliczni odbywają szkolenia z działań w sytuacji zdarzeń masowych, o ćwiczeniach nie wspominając. Bez ćwiczeń, znajomości procedur i umiejętności współpracy między różnymi służbami nie zdziałamy nic. Rozsądnym posunięciem może być kampania szkoleń zwykłych obywateli z zakresu pierwszej pomocy, czy chociażby sposobów wzywania pogotowia, ci ludzie też mogą pomóc służbom ratowniczym. Drugą kluczową kwestią jest konieczność poniesienia dużych nakładów finansowych na planowanie, trening i wyposażenie. Pamiętajmy też, że pozorne oszczędności kosztem jakości, które są błędem wielu decydentów, w dłuższym okresie zawsze przynoszą straty. Dwukrotnie tańsza tandeta zepsuje się czterokrotnie szybciej, w efekcie czego stracimy dwa razy więcej. Niech w kwestii naszego bezpieczeństwa tym razem Polak będzie mądrzejszy przed szkodą.



Grzegorz Ernest Kaczmarski
Autor artykułu jest doświadczonym ratownikiem medycznym, wieloletnim pracownikiem pogotowia ratunkowego, strażakiem, inżynierem z zakresu technicznej i ekonomicznej diagnostyki ryzyka oraz instruktorem ratownictwa i pierwszej pomocy w firmie szkoleniowej EMERMED. Od wielu lat prowadzi szkolenia personelu medycznego i służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo.


 

Artykuł został opublikowany w: "Terroryzm" 4/2008, s. 20.

Pin It