2013-05-74-1Mamy znowelizowaną, zderegulowaną ustawę o ochronie osób i mienia. Nim przejdę do podzielenia się z Państwem swoimi uwagami, proponuję na początek trochę historii.

Na komercyjnym rynku ochrony działam od połowy lat osiemdziesiątych. W poprzednim ustroju nie było swobody działalności gospodarczej. Istniały jednak instytucje i możliwości wykazania się przedsiębiorczością. Mam tu na myśli głównie spółdzielczość, istniała również tzw. „prywatna inicjatywa”, w większości były to zakłady rzemieślnicze. W miastach z uczelniami wyższymi były studenckie spółdzielnie pracy. To w nich narodził się pomysł „cieciówek”, taki był początek polskiej tradycji komercyjnej ochrony obiektów. Wchodząc do jakiegoś biurowca można było zobaczyć wyluzowanego studenta z nogami na biurku i papierosem w ustach czytającego gazetę. Studenci pracowali na tzw. książeczki, a państwowe firmy chętnie korzystały z ich usług, ponieważ rachunek za usługę odciążał ich osobowy fundusz płac. Zamiast pracowników studenci myli okna, organizowali tereny zielone, bawili się w listonoszy, obsługiwali centrale telefoniczne itp.

Nadszedł rok 1988 i ustawa o swobodzie działalności gospodarczej. Czytaliśmy jej tekst z zachwytem… „Podejmowanie i prowadzenie działalności gospodarczej jest wolne i dozwolone każdemu na równych prawach…”, „Działalnością gospodarczą w rozumieniu ustawy jest działalność wytwórcza, budowlana, handlowa i usługowa, prowadzona w celach zarobkowych i na własny rachunek podmiotu prowadzącego taką działalność.”1

Podobnie było po zmianach w ustawie o broni, dającej możliwość Kowalskiemu legalnego posiadania broni. Ten zachwyt już się nie pojawiał w naszych sercach przy lekturze następnych aktów prawa wprowadzających coraz to większe restrykcje. Istniała wówczas bardzo dobra współpraca z Policją, mimo braku uregulowań prawnych nakazujących taką. Sam byłem wielokrotnie gościem w komendzie Policji przy ul. Cyryla i Metodego w Warszawie, po „przekazaniu” Policji amatorów łatwych zarobków przy sprzedaży kranów, misek klozetowych i innych dóbr oraz sprzętu wówczas deficytowego. Jeden z zaprzyjaźnionych policjantów pouczał nas: – nie wyciągajcie swoich gazówek, gdy podjedziemy po cywilnemu, bo będziemy strzelać z ostrej. Nie było jeszcze wówczas czarnych t-shirt’ów z nadrukiem „ochrona” i pozytywnego nakazu identyfikacji firmy i pracownika ochrony. Place budów były nieogrodzone i z mnóstwem gruzu, połamanych desek, rozbitego szkła, sterczących kawałków drutu zbrojeniowego, nie wspominając o braku oświetlenia i zaplecza socjalnego. Ale cel był jeden: ochronić mienie.

Gospodarka wolnorynkowa wymagała wielu uregulowań prawnych, w tym również nasza branża ochrony. Celem jest bezpieczeństwo. A tymczasem tworzone są przepisy niepraktyczne, niepotrzebne, koszutrudniające prowadzenie biznesu. Nie jest to tylko mój pogląd.

Inną bolączką jest całkowite pominięcie w uprawnieniach organizacji branżowych.

Brak było jednoznacznych wymagań i uregulowań co do wydawania koncesji na usługi ochrony osób i mienia. W warunkach prowadzenia takiej działalności był zapis MSWiA, że należy zatrudniać osoby, które spełniają warunki osób ubiegających się o pozwolenie na posiadanie broni. Koncesję otrzymywały różne osoby wg uznania urzędników, szczególnie z zawodową przeszłością w resortach siłowych. Zachłyśnięcie wolnością przyniosło też różne patologie. Na rynku pojawiły się firmy „ochraniające” mały biznes, z wejściami na ulicę. Kto nie płacił haraczu, ten miał kłopot z ogolonymi na łyso panami „bez szyi”. Koncesje zostały cofnięte, ale sam proceder kwitł jeszcze przez kilkanaście lat. Obok „opieki” pojawiły się firmy windykacyjne nie mające nic wspólnego z działaniami w granicach prawa. Jeżeli tylko wierzyciel miał majątek pozwalający na spłatę zadłużenia, to podpisywał akt sprzedaży za ułamek wartości, ciesząc się i dziękując Bogu, że darowane jest mu życie. Koncesję otrzymywały też firmy sprzedające ciężki sprzęt wojskowy (jak się później okazało) do krajów trzeciego świata. A po wycofaniu wojsk byłego ZSSR z terenów RP, arsenał do handlu był bardzo bogaty, łącznie z rzadkimi pierwiastkami. Były to złote czasy dla prywatyzacji.

My w ochronie nie robiliśmy wielkich interesów. Było uczciwie. Klient dostawał kalkulacje stawki za godzinę ochrony. Kalkulacja zawierała wynagrodzenie netto dla pracownika, koszty pracy oraz zysk na poziomie od 10 do 20%. Płace były godziwe na średnim krajowym poziomie. Różnice wynikały z rodzaju obiektu i odpowiednio dobranych ludzi.

Wraz ze wzrostem przestępczości, przepływem dużych pieniędzy (w gotówce), pojawieniu się kapitału zachodniego wzrosło zapotrzebowanie na ochronę, w tym osobistą. Uzbrojeni konwojenci, patrole interwencyjne, bodyguardzi; wszyscy oni posiadali broń osobistą, prywatną. Stan prawny nie pozwalał na inne rozwiązania. Czekaliśmy z roku na rok na rozsądne przepisy regulujące ten sektor, który ciągle się rozwijał i ulegał profesjonalizacji. Wiele osób postawiło na nowy zawód „pracownika ochrony”, w nadziei na uczciwą pracę i godne życie.

W roku 1997, bogatym w uchwalaniu przez nasz Parlament doniosłych ustaw, w tym Konstytucji III RP – 26 września opublikowana została ustawa z 22 sierpnia o ochronie osób i mienia, która weszła w życie 27.03.1998 r.

Była to najciekawsza lektura na następne miesiące, konsultowana wcześniej ze środowiskiem branżowym. Choć wiele z naszych uwag zostało pominiętych, była krytykowana za niejasne lub niepraktyczne zapisy, ale stała się faktem. Pozostało nam ściśle przestrzegać jej formuły.

Do postulowanych podstawowych zmian była zmiana formy prowadzenia dokumentacji z papierowej na elektroniczną z możliwością wydruku; to, mamy nadzieję, będzie teraz pomyślnie uregulowa- ne rozporządzeniem. Przez szesnaście lat pracowaliśmy z poprzednią ustawą. Przypatrzmy się jak będzie teraz, co nas czeka za kilka miesięcy.

Założeniem politycznym zmian miał być łatwiejszy i bardziej powszechny dostęp do niektórych zawodów, w tym pracownika ochrony fizycznej i zabezpieczenia technicznego oraz odciążenie budżetu państwa. Wiemy, że reglamentacja zawodu pracownika ochrony odbywała się przez konieczność złożenia egzaminu państwowego w komendach wojewódzkich Policji. Powstały dla tej potrzeby rozbudowane wydziały postępowań administracyjnych.

Czy w nowej sytuacji prawnej zmniejszy się wielkość tych wydziałów? Nie. Listy kwalifikowanych pracowników będzie nadal prowadzić Policja w komendzie głównej. Komendanci wojewódzcy Policji będą dokonywać wpisów według miejsca zamieszkania osoby, której wpisywane dane dotyczą. Policja będzie przyjmować dokumenty od tych osób i wydawać zaświadczenia o wpisie na listę. Niech się zdarzy, że wydam legitymacje kwalifikowanego pracownika osobie, która została skreślona z listy, to organ koncesyjny cofa mi koncesję. Niebezpieczny zapis dla przedsiębiorców. Musimy pozostawać on-line z komendą główną, mieć stały dostęp do listy. A będzie tam w niedługim czasie sto tysięcy osób, a może i więcej. Należy dodać koszty składowania, a później archiwizowania przez kilkadziesiąt lat setki tysięcy akt. Do tego potrzeba wielu ludzi, szaf, powierzchni biurowej, powierzchni magazynowej i sporo pieniędzy. I żaden z celów deregulacji zawodu pracownika ochrony nie zostanie osiągnięty przy obecnym kształcie prawa. Mam też wątpliwości, czy celem Policji było przekładanie papierków i analizowanie zapisów w rejestrach umów, w księgach realizacji itp. Jak się ma znalezienie błędów w zapisach do bezpieczeństwa wewnętrznego, do celów którym ma służyć państwowa Policja. Można się zgodzić jedynie na kontrolę gospodarki bronią i amunicją w firmach ochroniarskich.

Jest też w nowej ustawie zapis powielający wymagania przepisów prawa pracy i archiwizacji z dodatkowym sformułowaniem dobowego wykorzystania stanu osobowego pracowników ochrony. Jak będzie interpretowane to sformułowanie? Nie wiemy. Mam nadzieję, że wystarczy ewidencja czasu pracy. „Dobowe wykorzystanie stanu osobowego pracowników ochrony” – czyli? Dalszej części tego zapisu nie chce mi się przytaczać, bo ręce opadają. Ustawodawco, proszę, dajcie naszym stróżom prawa służyć społeczeństwu i chronić bezpieczeństwa ludzi oraz utrzymywać porządek publiczny. W pryncypiach etyki zawodowej tych dwu formacji, ochrony komercyjnej i Policji, leżą te same zasady, ochrona życia i zdrowia ludzi oraz mienia przed bezprawnymi zamachami naruszającymi te dobra. Wprawdzie jednym z zadań Policji jest kontrola nad SUFO, ale obecny kształt zmian ustawy o ochronie osób i mienia zbyt obarcza tę służbę; nas też.

Przygotowanie zawodowe jest dodatkowo obciążone przymusowym okresowym szkoleniem lub kursem w odstępach pięcioletnich. Szkolenia i kursy kosztują. Pracodawcy i tak ponoszą już wiele kosztów, a pracownicy ochrony są kiepsko opłacani. Jest to jeszcze sprawa otwarta, nie ma rozporządzenia, możemy więc apelować o rozsądek i praktyczne podejście do uregulowania tej kwestii. Ustawa nakłada na przedsiębiorcę obowiązek okresowej weryfikacji niekaralności pracowników ochrony za przestępstwa umyślne. Nie wiemy jeszcze co jaki okres weryfikować i jak? Kto za to będzie płacił? Są firmy zatrudniające kilka tysięcy pracowników ochrony. Jeżeli sprawdzenie ma się odbywać w rejestrach KRK, to zapytanie powinno być nieodpłatne. Może wystarczy oświadczenie złożone przez pracownika? To jedyne rozsądne wyjście.

Tak jak szkolenia i niekaralność, również stan zdrowia podlega okresowej ocenie. Zmienia się to, że wydawane będą osobne zaświadczenia o zdolności fizycznej i osobno o zdolności psychicznej do wykonywania zadań kwalifikowanego pracownika ochrony. Zmiana niekorzystna z punktu widzenia pracodawcy, odnosi się do pokrywania kosztów tych badań przez niego. Korzystna, że stanowią jednocześnie badania w rozumieniu art. 229 par. 4 Kodeksu pracy. Znikają też uprawnienia wytypowanych placówek do przeprowadzenia badań, a zostaje otwarty rynek usług medycznych uprawnionych lekarzy i psychologów. Miejmy nadzieję, że rynek pozwoli na obniżenie kosztów poniżej obecnego pułapu 350,00 zł.

Skoro jesteśmy przy badaniach, to w ochronie musimy być sprawni do końca naszych dni, miejmy nadzieję dni pracy. Osoby z orzeczoną niepełnosprawnością mogą się pożegnać z zawodem kwalifikowanego pracownika. Jaki lekarz będzie ryzykował wydaniem pozytywnej opinii człowiekowi, który ma problemy ze zdrowiem? Niech się zdarzy wypadek, kto ryzykuje utratą wolności, majątku, możliwością wykonywania zawodu? Również lekarz. Osoba badana musi złożyć oświadczenie pod groźbą lub łagodniej rygorem odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań, że nie jest osobą niepełnosprawną. Jestem ciekawy jak w takiej sytuacji odnajdą się ochroniarskie Zakłady Pracy Chronionej. Klienci pewnie kupią ich usługi korzystając z odpisów na PFRON, ale będą wiedzieć, że to nie jest profesjonalna ochrona. Temat ZPCH w ochronie budzi u mnie mieszane uczucia. Wiemy doskonale, że pomoc publiczna jest tu wykorzystywana jako dobry biznes. Mam klienta, zarabiam i jeszcze Państwo mi za to płaci. Mówiąc wprost: to przekręt, patologia – jedna z wielu. A oto następna.

Ogłaszane są przetargi na ochronę obiektów administracji państwowej. Czy już wszystkie? Czy BOR jest jeszcze potrzebny? Może doczekamy się otwartego przetargu na ochronę osobistą prezydenta, premiera i ministrów w trybie zapytania o cenę? Już chyba niedługo, bo strategiczne obiekty i obszary wojskowe poszły pod młotek. Teraz o tym dość głośno, ale w innym kontekście. Paradoks patologii, jaka komisja wybierająca ofertę z przetargu na zamówienie publiczne, poprosiła o kalkulację stawki za godzinę ochrony uwzględniającą płacę minimalną, koszty i zysk? Jaka komisja zakwestionowała dumping, który w naszym kraju jest działaniem zabronionym, a w usługach ochrony zdarza się często i jest tłumaczony jako działania marketingowe przez firmy, które się tego dopuszczają. Państwo zyskało miliony oddając obiekty instytucji państwowych, w tym wojska, pod ochronę komercyjną w trybie zapytania o cenę. Może z tego powodu biorą się ostre przepisy znowelizowanej ustawy o ochronie osób i mienia, że firmy będą dbały o bezpieczeństwo publiczne za kila złotych brutto za godzinę. A Policja będzie prowadzić nieograniczone kontrole i listy kwalifikowanych, kiepsko opłacanych, ale zdrowych i ciągle szkolonych „cieciów”. Bez urazy proszę, ale za zbyt niskie wynagrodzenia odpowiedzialny jest nie tylko rynek, ale system, który częściowo tu krytykuję. To nie może się udać Panowie! To patologia realizowana teraz w majestacie prawa, przykro, że w III RP.

Odnośnie kontroli stanowczo odradzam ochronę lotnictwa cywilnego, będziemy mieli na karku przedstawicieli większości służb mundurowych kraju, ponieważ: „organ koncesyjny do przeprowadzenia kontroli działalności gospodarczej wykonywanej przez przedsiębiorcę w zakresie usług ochrony osób i mienia może powołać na czas trwania kontroli zespół kontrolny, w skład którego mogą wejść przedstawiciele ministra właściwego do spraw wewnętrznych, ministra obrony narodowej, komendanta głównego Policji, komendanta głównego Straży Granicznej lub prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego.” Z pozostałymi mundurowymi spotkacie się po kontroli, została już tylko Służba Więzienna.

Zgoda, względy bezpieczeństwa, nasilający się terroryzm, uzasadniają takie podejście ustawodawcy. Ale co znaczy swobodny dostęp kontrolujących do obiektów i innych miejsc, w których prowadzona jest ochrona w ramach wykonywanej działalności gospodarczej. Z tym nie mogę się zgodzić; chronię posiadłości Kowalskiego i to jego teren prywatny – nakaz proszę, tu nie ma SUFO. Dlaczego za drzwiami prywatnego obszaru muszę nosić identyfikator i „uniform”? Mam za sobą instytucje obrony koniecznej i prawo klienta do prywatności oraz miru domowego. Ja i mój klient zawarliśmy umowę i moja oraz klienta wolność nie narusza wolności innych. I to powinno wystarczyć.

Z pobieżnych wyliczeń uwzględniających płacę minimalną i niezbędne koszty + 23% VAT wynika, że stawka brutto wacha się między 18,00 a 20,00 zł za godzinę ochrony. Ochrona fizyczna powinna być dobrem luksusowym, a obiekty objęte obowiązkową ochroną powinny przestrzegać zasady minimalnego wynagrodzenia, a wynagrodzenie za usługę powinno pozwalać na zatrudnianie pracowników ochrony w ramach umowy o pracę. Nasze oferty powinny być rozpatrywane w trybie, gdzie cena stanowi tylko pewien niewielki procent przy jej wyborze.

Jesteśmy równi w prawach i w powinnościach wobec dobra wspólnego, mamy system prawny pozwalający do działań w jego granicach i do ochrony dobra innych, nie zgadzam się na przejście z systemu reglamentacji na system restrykcji. Krytyczne uwagi nie oznaczają braku poszanowania dla prawa, wręcz przeciwnie, to prawo stanowione powinno być godne szacunku. W trosce o byt i przyszłość branży ochrony.

 

Jan MICHALSKI

 

Pin It