Autor związany jest z branżą ochrony od początków jej tworzenia w pierwszych latach 90. zaczynając od „ochroniarza” w sklepie obuwniczym. Start „ochroniarski” był chędogi – bez przepisów, wyposażenia i doświadczenia, ale z wizją opartą tylko na ustawie o działalności gospodarczej. Wszyscy uczyli się nowej profesji, tworzono specjalności, organizowano pierwsze kursy. Autor sam tworzył ośrodek szkolenia i szkolił w dużej firmie ochrony SEZAM, kupionej później przez europejskiego Falcka.

 

 

Specjalistów, instruktorów i wykładowców do edukacji „ochroniarzy” i ich przełożonych szukało się wszędzie – wśród „mundurowych” i różnych służb, w administracji szkołach, uczelniach, klubach sportowych, nawet u hobbystów! Ważne było bowiem szybkie, ale i rzetelne przekazanie przydatnej w pracy ochronnej wiedzy i umiejętności!

 

Potrzebną do konwojów broń uzyskiwało się po egzaminie w Policji, oficjalnie w celu „ochrony osobistej”. Usługi ochronne były doceniane, świadczyły o pozycji zleceniodawców, często zlecających też ochronę domu i rodziny. Banki masowo wręcz korzystały z tych usług, traktując je wręcz prestiżowo. Szybko zamieniano powojenną straż przemysłową na prywatne usługi ochronne, aż oficjalnie ją zlikwidowano, a część strażników zasiliła firmy prywatne.

 

Nie było z nich dużego pożytku (wiek, poziom, nawyki…), ale mieli doświadczenie, nawet w unikaniu problemów z szefami i prawem!

 

Ustawą o ochronie osób i mienia z 1997 r. podmioty ochrony straciły „dziewictwo prawne”, stając się oficjalną branżą ochrony osób i mienia – branżą biznesu, ale na krótkiej smyczy państwa. Ustawa unormowała wiele ważnych problemów, ale i rozpoczęła też mordęgę z prawem, jak i niestety, często jeszcze z jego autorami! Bo branża w miarę możliwości edukowała się, natomiast urzędnik uważał, że posiada wiedzę „z urzędu”!

 

Tak jest do dzisiaj – a jakość wykonawcza prawa obszaru bezpieczeństwa jest coraz słabsza. 

 

Problem jakości dotyczy nie tylko branżowych aktów prawnych, czego przykładem może być „metodyka” dla KW Policji przy zatwierdzaniu planów ochrony obiektów obowiązkowej ochrony. Materiał początkowo „wewnętrzny”, szybko awansował do obowiązującego w uzgadnianiu planów ochrony obiektów obowiązkowo chronionych. Wszystkich obiektów – bez względu na ich charakter i cechy! Mimo ustawowego podziału tej grupy obiektów na pięć zróżnicowanych grup! O jego wartości użytkowej świadczą też zróżnicowane interpretacje treści przez różne KW Policji w praktyce „uzgadniania”!

 

Przykładem urzędniczego formalizmu jest także ustawowy twór „deregulacyjny”, powszechne już utrapienie biznesu. Część branż zdołała wymusić korekty tego tworu. Branża ochrony nie miała tego szczęścia lub chęci, a jej przedstawicieli stać było tylko na propozycje kosmetycznych korekt, oraz mało wiarygodne fukanie na jego autorów.

 

Aktualnie jest chyba coraz gorzej – dominuje obcy kapitał, z administracją brak współpracy, działają grupy interesów, profesjonalnej edukacji brak, chore są relacje między organizacjami branżowymi itd.

 

Kilku branżowych mocarzy połyka słabszych i robi kasę na najlepszych przetargach, część firm „integruje się” (czyt. sprzedaje), dużo działa tylko „na styk” i regionalnie, reszta „orze ile może”, czyli byle jak i bez większych perspektyw! Coraz mniej wartościowi ludzie idą do pracy w branży, a lepsi odchodzą do normalności!

 

Edukacja branży też „spasowała” – popadały policealne szkoły ochrony z egzaminami państwowymi, na rzecz kursów ze 100-procentową zdawalnością egzaminu wewnętrznego. Program dla szkół archaiczny, dla kursów mało realny, w sumie – oba narzucone administracyjnie przez ciała opiekuńcze, nie odpowiadające aktualnym i przyszłym potrzebom. No i „uniwersalne” jak w/w „metodyka” – dla wszystkich pracowników branży, bez względu na charakter pracy. Stąd chyba ich prawie uniwersytecki wymiar godzinowy?!

 

No i ceny – dla pracowników podstawowej grupy wręcz zaporowe! A nikt ich w zasadzie nie wspiera, więc tworzy się kadrowy węzeł gordyjski, wymagający zdecydowanego cięcia!

 

Dla podstawowej grupy kierowniczej natomiast nie ma ofert edukacji zawodowej, z wyjątkiem obszaru technicznego, realizowanych systemowo i solidnie od wielu już lat w Ośrodku Szkolenia PISA1.

 

Robi się nerwowo, biednie i smutno!! No i prawie wszyscy narzekają – od właściciela firmy po „ochroniarza” na budowie! Stan ten rodzi częste konflikty, nie tylko płacowe, ale i merytoryczne, głównie między pracownikami a różnymi „inspektorami” i „kierownikami” bez pojęcia o przepisach, nie wspominając już o praktycznych działaniach.

 

Problem narasta, bo zwiększają się wymogi usług oraz utechnicznienie narzędzi pracy i obiektów. Możne zrozumieć, że branżowym „opiekunom” na tym nie zależy, bo formalnie nie mają takiego obowiązku. Dziwi natomiast brak praktycznego zainteresowania podmiotów przedstawicielskich – przecież edukacja zawodowa jest jak najbardziej w ich interesie?! 

 

Bo wymogi przyszłości będą coraz trudniejsze, o czym w kolejnych publikacjach.

 

Branża stoi więc przed dylematem – określić przyczyny swej słabości i próbować ją podleczyć, czy dać sobie spokój i pozostawić losowi, cokolwiek to znaczy? 

 

Jeśli pozostawić – to co z tego wyniknie? Jeśli zmieniać to jak?

 

Logika podpowiada, że trzeba by ją zmieniać i to szybko, bo świat nie czeka, ponadto nie jest za spokojnie! Wzrasta dynamika zmian na świecie, w Europie i w samej Polsce! Rzeczywistość jest złożona – od wewnętrznych zmian politycznych, po problemy globalne, z bezpieczeństwem włącznie! Nie można tego nie widzieć – raczej trzeba chyba przewidywać i szybko reagować, dostosowując się do aktualnych warunków. I nie są to tylko mądrości autorskie – wystarczy śledzić obszary polityki, biznesu, edukacji, czy bezpieczeństwa.

 

Branża ochrony nie jest niezależnym podmiotem, funkcjonuje w różnorodnych konfiguracjach, ale może decydować o swoim stanie i możliwościach. Jest specyficzna i działa też w specyficznym obszarze bezpieczeństwa. Jest ponoć ważnym elementem struktury państwa, chociaż jeszcze nie sformalizowano jej miejsca i roli. Z 25-letnią historią, chociaż bez oficjalnego życiorysu, lub co najmniej historycznego kalendarium! Jest branżą ciekawą, ale i dziwną: 

  • chroni „obiekty obowiązkowej ochrony”, ale sprząta też biura, osiedla, parkingi
  • konwojuje mienie państwowe, ale i ciąga też wózki i układa koszyki w obiektach handlowych
  • chroni energetykę, komunikację, łączność, ale i „usługuje” na bazarach, w szatniach, lokalach, kantorach, 
  • zatrudnia już wysokiej klasy specjalistów bezpieczeństwa, ale też inwalidów, hobbystów, zakompleksionych itp.,
  • podkreśla swą branżową specyfikę, a zgarnia podmioty innych obszarów (porządkowe, odzieżowe, inwalidzkie),
  • bogata w kilka stowarzyszeń, ale tkwiąca jeszcze mentalnie i funkcjonalnie na przełomie wieków!

 

Zwłaszcza ostatni element jest istotny, acz delikatny i „wybuchowy”! Jednak wymaga wreszcie „rozbrojenia”, w interesie zresztą całej branży! Branży potężnej, choć tylko statystycznie, ale może kiedyś…?!

 

Wg Polskiej Izby Ochrony2, aktualnie polska branża ochrony to:

  • 6 tys. zarejestrowanych firm, w tym 2/3 to MSP, oraz ponad 800 sufo3,
  • 300 tys. pracowników ochrony4 (w tym ok.180 tys. na umowie „śmieciowej”),
  • 45 tys. pracowników ochrony w obiektach infrastruktury krytycznej,
  • 74% pracowników ochrony w wieku ponad 41 lat,
  • 30% zleceniodawców z sektora publicznego.

 

Dziwi też samo określenie „branża ochrony”, tradycyjne, lecz nie odpowiadające realiom.

 

Po pierwsze – nie jest zgodna z ustawą o ochronie osób i mienia5, określającą dwie formy ochrony osób i mienia; 

  1. bezpośrednią ochronę fizyczną,
  2. zabezpieczenie techniczne.

 

Łącznie więc nazwa branży powinna brzmieć „branża ochrony i zabezpieczeń”, a nie „branży ochrony”. Przy okazji trzeba wspomnieć, że ustawa nie zawiera często używanego pojęcia ”ochrona techniczna”!

 

Po drugie – branża sukcesywnie wkracza w sferę bezpieczeństwa państwa – od ochrony fizycznej po najnowszą technikę. Chroni i zabezpiecza obiekty infrastruktury krytycznej i szczególne, wojskowe, administracji państwowej, sądowe, itd. Rośnie też zapotrzebowanie na kolejne usługi bezpieczeństwa – audytowe, szkoleniowe, doradcze, analityczne, tak dla biznesu, jak i sfery państwowej. Są już perspektywy współpracy z edukacją bezpieczeństwa różnych szczebli i obszarów. Rozważany jest nawet czynny udział branży w obszarze bezpieczeństwie narodowego!

 

Czy jest to więc nadal branża „ochrony”, jak z lat 90-tych i przełomu wieków? Czy pasuje do czasów „Smart City”, cyberprzestrzeni i cyfryzacji techniki zabezpieczeń? 

 

Autor optuje za określeniem „branża bezpieczeństwa” i z przekonaniem używa jej już od dłuższego czasu. Taka korekta może odpowiadać kolejny etap branżowej historii 0– etap usług bezpieczeństwa, dosłownie i bez dziwnych podziałów na „technicznych” i „fizycznych”.

 

Urealnienie nazwy otwarło by też branżę na inne podmioty sfery bezpieczeństwa. Pod jednym chyba warunkiem – uporządkowania własnego podwórka i postawienie na edukację i jakość!

 

Czy to możliwe? Jedno jest pewne – nie jest łatwe! Aktualne prawo wręcz uzależnia branżę od administracji państwowej, fiskusa i innych elementów państwa. No i nawyki, wręcz nałogi zawodowe?! Ale z różnych nałogów ludzie wychodzą, więc może…?!

 

Spyta ktoś – po diabła narażać się administracji państwowej, jak i zapewne prowokować branżowe przepychanki?

 

To jest ważne, ale bardzo trudne pytanie!! Dlatego trzeba je zadać samemu sobie, ale i sam też na nie odpowiedzieć. O wiele trudniejsze to niż narzekanie i totalna krytyka. Podobno twórcze myślenie czasem nawet boli! Dlatego może jest takie deficytowe?

 

Póki co – kwietniowe Targi SECUREX będą okazją do zweryfikowania powyższych rozważań nt. stanu branży bezpieczeństwa (!!), oraz jej dynamiki i możliwości. Może branżowe organizacje stać będzie na więcej niż rdzewiejące już konkursy instalatorów bez publiczności?! Może wróci dawna aktywność edukacyjna w miejsce festynowych pokazów strażackich i policyjnych – przecież to nie targi „mundurowe”, tylko branżowe?!

 

Zakładając optymistycznie zainteresowanie tematem, zwracam uwagę na ogólnikowy, przekrojowy tylko charakter powyższych rozważań, wynikły z założeń Autora. Może to być wstęp do cyklu tematycznych rozważań różnych aspektów funkcjonowania branży, w kontekście aktualnych, a zwłaszcza perspektywicznych wyzwań.

 

Włączenie się Czytelników może stanowić ich najcenniejszy element. Zapraszam serdecznie do udziału w tych rozważaniach.

 

 

Edmunda BASAŁYGI

Pin It