2014 06 64 1Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać.

Ernest Hemingway

 

 

 

 

 

 

 

Rynek ochrony będzie się konsolidował, taką tezę można postawić na początku artykułu. Mniejsze podmioty będą odczuwały coraz większą presję, większe (siłą rzeczy) będą te naciski powiększać, próbując rozdzielić rynek między siebie. Na rynku, nie tylko branży security, wyraźna jest od lat tendencja do redukcji kosztów. Większość firm musiała, albo będzie musiała, w niedługim czasie dostosować się do coraz bardziej wymagających realiów albo zrezygnować z udziału w wyścigu. Od razu można zadać sobie pytanie, czy dalsza redukcja stawek, za którą nieodmiennie i nieodwołalnie podąża obniżenie jakości usług jest jeszcze w ogóle możliwa? Nikogo szczególnie nie dziwi stwierdzenie, że branża ochrony to jedna z najniżej opłacanych grup zawodowych w Polsce. Pracownicy zarabiają niewiele, rzadko kiedy otrzymując kwotę równą średniej krajowej, nawet pomijając już fakt, że nieczęsto mówi się w ogóle o umowie o pracę, a jedynie o umowach cywilnoprawnych. To z kolei powoduje, że trudno mówić o jakiejkolwiek specjalistycznej kadrze, o fachowcach z wieloletnim doświadczeniem i zadowoleniem z wykonywanego zawodu, dużo częściej o zasiedziałych starszych osobach, czasem już na emeryturze, czasem próbujących do emerytury jakoś dotrwać, często zwyczajnie niezaradnych życiowo. Niełatwo wtedy przekonać kogokolwiek obserwującego sytuację z boku, że zapewnia się ochronę, sprzedaje poczucie bezpieczeństwa.

 

Redukcja kosztów z jednej strony, obciążenia finansowe, podatkowe, organizacji pracy z drugiej – deregulacja rynku sprawiła, że firmy ponoszą kolejne coraz większe koszty, na utrzymanie swoich coraz bardziej „zacinających” się firm. Blady strach padł na branżę wraz z zapowiedzią rządu o ozusowaniu umów cywilnoprawnych i tylko na chwilę odsunięcia tej uciążliwości do końca przyszłego roku, ale przecież temat wróci niewątpliwie, dokładając kolejne opłaty, kolejne obciążenia, które trzeba będzie ponieść na tym niełatwym rynku. 

 

Na skutek kolejnych „ciosów”, jakie spadają na branżę, struktura udziału w rynku będzie się zmieniała. Wytrzymają najbardziej odporni, wytrwali, najlepiej przygotowani lub zwyczajnie o największych finansowych rezerwach. Deregulacja zawodu, nowe zasady refundowania wynagrodzeń niepełnosprawnych pracowników (przy całej kontrowersji związanej w ogóle z ZPCHR-ami), wzrost płacy minimalnej (to dla tych, zwłaszcza wyspecjalizowanych, zatrudniających na umowę o pracę, ale również dla wszystkich innych, stawiających czoła dodatkowej presji na podwyżkę stawki godzinowej z umowy cywilnoprawnej) i wspomniana koronna zmiana, która jeszcze nie weszła w życie, ale już wzbudza mnóstwo emocji: rządowy plan ozusowania „umów śmieciowych” – to wszystko sprawia lub sprawi, że koszty ochrony systematycznie wzrastają, a marża spada. Co ciekawe poziom wynagrodzeń dla firm systematycznie spada. W związku z zapowiadanym kolejnym wzrostem kosztów wynikającym z ozusowania umów zleceń, przed firmami ochrony pojawią się dylematy – co zrobić, by przetrwać na rynku.

 

W takiej sytuacji, zwłaszcza mniejsze podmioty nie wytrzymają już długo. Powszechna, szeroko nieraz omawiana wojna cenowa spowodowana ogromnym rozdrobnieniem rynku, jest tutaj jednym z głównych powodów. Mało wymagająca branża ochrony fizycznej, a mowa w tym momencie o „działalności ochroniarskiej, z wyłączeniem obsługi systemów bezpieczeństwa” (bezpośredni cytat z PKD) jest działalnością – na pozór – na tyle łatwą, niespecjalistyczną, niewymagającą żadnej dodatkowej wiedzy, np. z zakresu technologii, że firmy te powstają jak grzyby po deszczu do tej chwili. Czas oczywiście weryfikuje, czy rzeczywiście jest to działalność łatwa, wiele z tych firm niedługo później po powstaniu znika, ale te które chcą się utrzymać konkurować mogą tylko w jeden sposób – czyli włączyć się w wyniszczającą już cały rynek do cna wojnę na coraz niższe stawki. Coraz niższe stawki, coraz starsi panowie i panie, coraz mniej sprawni fizycznie pracownicy ochrony. Granica została osiągnięta.

 

Firmy pracują już na najniższych możliwych marżach i działają na granicy opłacalności. W związku z tym oszczędności trzeba szukać gdzieś indziej. Bezpieczeństwo wielu strategicznych z punktu widzenia państwa obiektów (wojsko, zakłady energetyczne, administracja publiczna), wciąż opiera się na firmach oferujących nie najwyższe standardy, tylko najniższe stawki. Niestety instytucje takie rozliczane są z każdej złotówki, więc i trudno się dziwić, że szukają rozwiązań najtańszych. Ryzyko powiększające się z dnia na dzień jest oczywiste. 

 

Szansą na zmianę może okazać się zupełne przewrócenie sposobu myślenia rynku. Trzeba na chwilę zapomnieć o zamówieniach publicznych, których warunki z góry narzucone nie dają wielkiego pola do popisu i negocjacji. Być może wraz ze zmianą wspomnianego sposobu myślenia przyjdą też na nowo przemyślane warunki przetargów, oczekiwania co do firm i jakości albo kompleksowości ich usług. Generalnie większe firmy mogą więcej – mogą więc oferować bardziej kompleksową, szerszą w swoim zakresie usługę – jak chociażby zaawansowane technicznie rozwiązania: systemy alarmowe, kontrolę dostępu, kamery. Czasem można zamienić starszego pana na dwie – trzy kamery oraz sprawną, szybko reagującą grupę interwencyjną. Czasem wystarczy założony alarm albo zwykła blokada dostępu w postaci karty i czytnika. Przecież w niektórych miejscach pracownika fizycznego zastąpić można pracownikiem monitoringu, pracującym nie tyle za pomocą nóg – robiąc przysłowiowe „kilometry” podczas obchodów − ile za pomocą monitorów oraz telefonu. Nie chodzi zaraz o szeroko zakrojoną zamianę człowieka na maszynę, jak się to działo swego czasu podczas rewolucji przemysłowej w fabrykach, ale właśnie o kompleksowość usług, możliwość zaproponowania klientowi „albo–albo”. To największe firmy dążące w oczywisty sposób do konsolidacji rynku pod swoimi skrzydłami nadają z reguły pewien trend, ustalają zasady gry. Według różnych, szacunkowych danych kilka największych firm skupia w sobie mniej więcej 30 – 35% udziału w rynku. W Europie (Zachodniej) proporcje są zupełnie inne. Najwięksi gracze mogą mieć w rynku nawet do 90%. I znowu: w Polsce poza forpocztą, liderami, funkcjonuje jeszcze kilka tysięcy podmiotów, podczas gdy w Europie jest to przedział 100 – 500 firm o sile lokalnej oraz firm niszowych specjalizujących się w bardzo konkretnych usługach. Duże firmy na naszym rynku będą dążyć nadal do stylu usługi na podobieństwo rozwiązań wprowadzonych w krajach Zachodnich. Firmy ochroniarskie zaczynają stawiać na kompleksowość usług: instaluje się alarmy, urządzenia do monitoringu, systemy określające prawo dostępu, systemy monitorujące czas pracy. Firmy ochrony zajmują się nie tylko ochroną przewozów, ale też ich monitoringiem logistycznym czy montażem urządzeń GPS w samochodach wykorzystywanych do transportu. Firmy ochrony powoli starają się nie zatrudniać osób, które mają na obiekcie fizycznie być, ale osoby zajmujące się montażem i obsługą sprzętu służącego do obserwacji obiektów. A jeżeli montażem, to i opieką techniczną, konserwacją tychże urządzeń.

 

 

2014 06 67 1

 

 

Małe firmy nie są w stanie wytrzymać tempa, które narzucić mogą najwięksi z graczy, ci z silnym zapleczem finansowym, armią pracowników. Ruch w kierunku kolejnych przejęć, fuzji, wchłonięć i generalnie konsolidacji będzie powoli nabierał tempa, nie oglądając się na tych, którzy nie nadążą. Na rynku ochrony, jak chyba zresztą na każdym innym decyduje prawo dżungli, przetrwają najsilniejsi albo najlepiej dostosowani (dostosowani lokalnie lub wyspecjalizowani, podobnie jak na Zachodzie). Każde kolejne przejęcie będzie wymuszało – a przynajmniej tego wszyscy by sobie życzyli − coraz większą profesjonalizację, coraz bogatszą ofertę, coraz łatwiejszy dostęp do ochrony. Kolejne lata na rynku ochrony powinny doprowadzić wreszcie do oczyszczania się tegoż z firm słabo przygotowanych, oferujących niewiele lub nic ponad czystą ochronę fizyczną, a sam rynek będzie powoli zmierzał w kierunku nowoczesnych systemów monitoringu, monitoringu wizyjnego, systemów technicznych. W chwili ostatecznego zwalczenia światowego kryzysu, ponownego ożywienia się gospodarki, pojawi się jeszcze jeden aspekt: nowe inwestycje generują za każdym razem zapotrzebowanie na ochronę mienia. I choć rynek firm ochrony jest rozdrobniony, to konsekwencja działania największych firm doprowadzi do jego konsolidacji na wzór rynków zachodnioeuropejskich. 

 

Ci, którzy siłą rzeczy zaczną coraz bardziej wzmacniać swoją pozycję − oglądać będą się nie tylko za firmami o udziale w rynku (najchętniej jak największym), ale też o rozwiniętej specjalizacji produktowej. To dlatego spora część mniejszych firm będzie się coraz bardziej specjalizować, wchodzić we wciąż niezagospodarowane nisze albo zwyczajnie znikać – sprzedawać się większym lub zamykać według prostej ewolucyjnej zasady: przystosuj się albo zgiń. Na pewno mniejsze firmy będą miały zdecydowanie trudniejszą sytuację i mniej do zaoferowania. To wszystko doprowadzi do procesu stopniowego konsolidowania się rynku.

 

Co ciekawe − największe rozdrobnienie rynku, a zarazem największa konkurencja, jest w tejże niewyspecjalizowanej ochronie fizycznej, gdzie najłatwiej o pracownika i o spełnienie „prostych” wymogów klienta. Tu zawsze będzie miejsce dla małych i średnich firm, najczęściej o zasięgu lokalnym. W ten sposób rynek polski powoli zbliżać się będzie do wzoru europejskiego, przytoczonego powyżej. 

 

Słuchając wypowiedzi przedstawicieli największych firm można założyć, że systematycznie będzie zmniejszała się na rynku liczba firm średnich, będących zawsze atrakcyjnym „towarem” dla liderów branży. Duża firma ochrony przejmując tę średnią jest w stanie szybko ograniczyć koszty administracyjne przejmowanego podmiotu.

 

Można założyć, że za kilka lat bariera wejścia na rynek ochrony będzie dużo mocniejsza, a poprzeczka założona coraz wyżej. Jest to generalnie zasada działająca dla wszelkiego rodzaju branż, więc i dla branży ochrony. Oczywiście można oferować pracę fizyczną swoich podwładnych, ale coraz trudniej będzie z tego utrzymać firmę, potocznie mówiąc „wyżyć” i odnajdować się w rynkowych realiach. Natomiast specjalizacja może zarówno przynieść od dawna wyczekiwane podniesienie jakości ochrony jak i kapitał, albo zainteresowanie większych rynkowych graczy, którzy chętnie wezmą taką firmę „pod swoje skrzydła”. Tak czy inaczej kierunek wydaje się nieunikniony i chyba pozytywny, chociaż oczywiście ten aspekt każdy powinien rozstrzygnąć sam. 

 

 

Artykuł nadesłany przez PZP „OCHRONA”

 

Łukasz Sawczak − prokurent firmy „Silezjan System Security” – Biuro Ochrony Mienia Sp. z o.o.

Pin It